Kraków, 6 grudnia 2002 - Zdarzenie.

Rozpoczął się grudzień i nastały mrozy. Skuły rzeki, jeziora i fontanny. Drzewa na Plantach z hukiem pękały. Mrożone gołębie spadały na płytę rynku jak krople wiosennego deszczu ale zamiast plusku rozlegały się głuche odgłosy uderzeń mrożonego pierzastego o kamienny wymysł Wiktora Zina z rzadka urozmaicane metalicznym odgłosem niby gwoździa uderzającego w kamień. To wybrańcy, perfekcyjnie wyważone egzemplarze gołąbków kończące lot nurkowy bezbłędnym trafieniem zmrożonego dzioba w płytę Rynku. Ale absolwent Nowodworka to człowiek nadzwyczajnej odwagi, nie straszna mu ani śmierć z mrozu, ani z dzioba jadowitego gołębia. Dlatego absolwenci licznie przybyli do Zdarzenia, licząc po cichu na kosztowne ale i liczne podarunki od Mikołaja. Niestety coś z grzecznością musiało być nie tak, bo prezenty były ani kosztowne ani liczne. Cóż było robić, znaleźliśmy pocieszenie w bajecznym smaku zdarzeniowej szarlotki, we wspominaniu mikołajowych prezentów z licealnych lat jak i w planach związanych z nadchodzącą rocznicą matury.

Koledzy, koleżanki. Następne spotkanie już 3 stycznia, tuż po Nowym Roku. Przybywajcie LICZNIE A GROMADNIE.
Atrakcje gwarantowane.

(12.12.2002)
Mariusz