Kraków, 2 listopada 2001 - okolice Placu Mariackiego.


Tym razem poczuliśmy się jak zbite psy wyrzucone na bruk. Decyzją jakiegoś urzędasa zamknięto wizytówke Krakowa, Plac Mariacki. Czuję w tym brudne paluchy jakiegoś działacza Samoobrony. Omalże nie doszło do odwołania spotkania. Duch w narodzie nie ginie i pod wpływem licznych głosów aby spotkanie jednak zorganizować, doszło do spotkania na obcym terytorium, w okolicy Placu Mariackiego. Obecni byli: Asia, Mariusz, Sławek, Wojtek.
Po szczegółowej analizie 67 okolicznych lokali zdecydowaliśmy się, głównie ze względu na potęgujące się uczucie chłodu, skorzystać z gościnności najbliższej restauracji, TACO. Nie ma co ukrywać, że zwabili nas wielkimi napisami "Dziś występy zespołu z Kuby". W istocie, po zejściu do katakumb oczom i uszom naszym objawił się ów kubański zespół. Skład był mieszany, afro-kubańczyk, latyno-kubańczyk, białaso-kubańczyk, co do pochodzenia wokalistki zdania były mieszane. Ostatecznie doszlismy do wniosku, że najbardziej prawdopodobne jest afro-latyno-metyso-kubańskie pochodzenie. Niestey nikt z naszej klasy nie kończył kubanistyki dlatego do do kubańskości wykonywanej muzyki trudno o jednoznaczną opinię. Faktem jest, że udało się zidentyfikować przeboje Buena Vista Social Club jak i Santany. Udało nam się jednakże ustalić jedną wspólną opinie "grają cholernie głośno". Na szczęście usłużny meksykański kelner znalażł dla nas stolik oddalony od zespołu i były nawet chwile gdy dawało się zamienić kilka słów.
Tematy rozmów jak zwykle różne, głównie złośliwe obgadywanie koleżanek i kolegów z klasy, bo to przecież jest najśmieszniejsze. Doszło także do ujawnienia Wielkiej Tajemnicy przez Wojtka. Chłopak dusił to w sobie przez 25 lat. Ani SB ani UOP nie wyciągneły tego z niego. Dopiero enchilada z zielonym (ostrym) sosem sprawiła, że jezyk mu się rozwiązał. Szkoda, że Was przy tym nie było bo nie wiem czy Wojtek będzie jeszcze kiedykolwiek skłonny do tak osobistych wynurzeń. Jeśli ktoś pomyślał, że teraz będzie zagadka, co to za Tajemnica, to się grubo myli. Złożyliśmu wszyscy śluby czystości, to znaczy dokładniej, że nie puścimy pary z ust. Ciekawcy mogą przyjść na następne spotkanie. Może ich widok skłoni Wojtka do ujawnienia kolejnych Tajemnic.
Chwilę po ujawnieniu Tajemnicy pojawiła się w Taco Agnieszka, prosto z jakiegoś spotkania maturzystów z jakiegoś liceum, chyba z jedynki. Już się ucieszyliśmy, że chce się z nami zbratać. Niestety, jeszcze nie tym razem, dzisiaj celem było wyrwanie Wojtka z tego zgubnego towarzystwa. Nie doszło więc do ujawnienia kolejnych Tajemnic.
Po opuszczeniu ciepłego i przytulnego meksykańskiego wnętrza zdecydowaliśmy się na kolejne szaleństwo, nocny rajd po nowym krakowskim moście. Na całej trasie wzbudzeniowa sygnalizacja świetlna, dzięki temu jedziemy na pełnym gazie, przelatujemy most i walimy prosto, most miał ułatwić dojazd mieszkańcom prawobrzeżnego Krakowa dojazd do centrum, tak więc za moment się tam znajdziemy. Pewnym zaskoczeniem było dla nas pojawienie się tablicy "Koniec Krakowa" i następnej "Witamy w Liszkach". Podjęta natychmiast decyzja o zawróceniu okazała się słuszna. Po ponownym dotarciu w okolice mostu wybraliśmy kolejną opcję z wielopoziomowego rozjazdu i już po chwili oczom naszym ukazał sie Kopiec Kościuszki. No cóz, do trzech razy sztuka. Wracamy i okazuje się, że jedyny słuszny jest najmniej prawdopodobny kierunek jazdy, tzn. zjazd pod most. Nie było to, jak sądziliśmy wcześniej, wymyślone przez Prezydenta Gołasia ułatwienie dojadu pod most dla zmotoryzowanych bezdomnych ale poszukiwany przez nas lewobrzeżny dojazd do centrum.
Koledzy, koleżanki. Następne spotkanie, OSTATNIE W TYM ROKU, już 7 grudnia. Przybywajcie LICZNIE A GROMADNIE.

(3.11.2001)
Mariusz